Powodem jest wszechobecne bezguście na jurmalskim festiwalu, lansowanie gwiazd, które już dawno zdążyły się wypromować, zamiast młodych talentów, a także last but not least brak dobrego wynagrodzenia dla jednego z trzech założycieli festiwalu.

Maestro

Raimonds Pauls to na Łotwie nazwisko-wizytówka. To jeden z najbardziej szanowanych artystów, zarówno przez mniejszość rosyjskojęzyczną, jak i rdzennych Łotyszy: wzięty pianista i kompozytor. Jeszcze w 1985 r. otrzymał tytuł narodowego artysty ZSRS. I rzeczywiście jego kariera zaczęła się za poprzedniego systemu – komponował dla takich znanych na terenie „Sojuza” twórców jak Laima Vaikule, Walerij Leontiew, Sofija Rotaru czy Ałła Pugaczowa. Jego muzyka świetnie współgrała z tekstami Michaiła Tanicza, Andrieja Wozniesienskiego czy Ilii Rieznika, wystarczy przypomnieć takie przeboje jak Король сочиняет танго, Ещё не вечер, Вернисаж, Шерлок Холмс. W 1988 r., w czasie pierestrojki i karnawału Łotewskiego Frontu Ludowego, został pierwszym bezpartyjnym ministrem kultury Łotewskiej SRS – był na tyle ceniony, że stanowisko utrzymał już w wolnej Łotwie. Aktywny pozostał także po rozpadzie Związku Sowieckiego: patronował młodym talentom łotewskiej już estrady, zachowując bliski kontakt z wykreowanymi przez siebie gwiazdami, zwłaszcza śpiewającą po rosyjsku Łotyszką Laimą Vaikule (do dziś występuje w jej klipach).

W 1998 r. ponownie spróbował szczęścia w polityce, zakładając centrową „Nową Partię” o obliczu chrześcijańskim, pojednawczym wobec mniejszości narodowych. Rok później, w wyborach które ostatecznie wygrała Vaira Vīķe-Freiberga, startował na prezydenta. Mandat poselski utrzymał w dwóch kolejnych elekcjach, tym razem startując z centroprawicową (i, jak się później okazało, oligarchiczną) Partią Ludową.

Nowa Fala

Największe triumfy Pauls święcił jednak nie w polityce. W 2002 r. wraz z Ałłą Pugaczową i Igorem Krutojem od zera stworzył festiwal „Nowa Fala”, odbywający się co roku w wakacje w podryskiej Jurmali – „perle łotewskiego Bałtyku”. Ideą festiwalu było wykreowanie młodych talentów z terenów dawnego ZSRS. Choć nie tylko – w widowisku brali udział także przedstawiciele takich krajów jak Izrael, Togo, Brazylia, USA czy Wielka Brytania. Polskę reprezentowali na deskach amfiteatru „Dzintari” Marina Łuczenko oraz duet Michał Bober/Monika Wiśniowska. Oprócz kreacji nowych gwiazd festiwal gościł i „starych wyjadaczy” tj. Ałła Pugaczowa, Laima Vaikule, Filip Kirkorow czy Sofija Rotaru. Często zasiadali oni w jego jury. W pierwszych latach istnienia udało się wykreować kilka gwiazd, m.in. w 2005 r. świetnie zapowiadającego się Łotysza Intarsa Busulisa. Innym razem triumfy święcili przedstawiciele Mołdawii (Natalia Gordijenko), Gruzji (Duet Georgia) czy USA (Jayden Felder).

W 2008 r. gościnnie w Jurmali, ale na koncercie, a nie w konkursie, wystąpił Julio Iglesias. Tylko trzy razy festiwal wygrywali wykonawcy rosyjscy. Mimo to jurmalski show to czas bezwzględnego panowania języka Puszkina: zarówno na scenie, jak i w samym mieście podczas odbywania się widowiska. Wszystko – zaczynając od plakatów a kończąc na menu w restauracjach – nastawione jest wtedy na sypiącego groszem turystę z Federacji Rosyjskiej.

Krytyka

Trudno się zatem dziwić, że nadmorski show stał się obiektem krytyki ze strony Łotyszy. W 2011 r. zaprotestowała ówczesna minister kultury Sarmīte Ēlerte, wg której festiwal jest imprezą „średniej jakości” i symbolizuje „przestrzeń postsowiecką, z której chcemy raz na zawsze się wydostać”. Skrytykowała pomysł burmistrza Gatisa Truksnisa, by otworzyć specjalną „aleję Gwiazd Nowej Fali”. Wg konserwatywno-narodowej minister podnoszenie rangi jednej z imprez poprzez zapewnienie jej szczególnego miejsca w krajobrazie miejskim było „niezrozumiałe i nie do zaakceptowania”. W tym samym roku przed radą miejską demonstrowali ze swymi sztandarami działacze dwóch łotewskich partii nacjonalistycznych: „Visu Latvijai!” i TB/LNNK. Wśród haseł znalazły się: „Szanujmy wartości łotewskie”, „Płaćcie podatki na Łotwie” i wreszcie: „O łotewską Jurmalę”. Wg narodowców „Nowa Fala” utrwala stereotyp Łotwy jako „kraju postkolonialnego”, „przeżartego przez kulturę rosyjską”, „niesuwerennego”. Do dziś w „narodowym” Internecie krąży anegdota, jak to podczas jednego z festiwalowych skeczy sparodiowano hymn Łotwy.

Narodowcy podważają też wyliczenia władz miejskich – wg nich impreza nie przynosi aż takiego dochodu Łotwie, zaś zamiast „Nowej Fali” proponują… zorganizować festiwal piosenki łotewskiej. Mimo krytyki centroprawicy widowisko swym autorytetem wspomógł w zeszłym roku „zielony” prezydent Andris Bērziņš, spotykając się w Zamku Ryskim z jego organizatorami.
Sprawiedliwie dodajmy, że krytyka Festiwalu dotyczy nie tylko kontekstu narodowościowego i językowego. Równie często organizatorom dostaje się za kicz, bezguście, nachalną popsę, hołdowanie wielkim pieniądzom czy zanudzanie publiczności od lat tymi samymi kawałkami.

W wywiadzie dla programu bałtyckiego „Radia WNET” w wakacje 2011 r. polski uczestnik „Nowej Fali” Michał Bober mówił wprost, że wykonawcy śpiewają z playbacku. Mimo to publika – głównie rosyjskojęzyczna, ale także łotewska – od lat zapełnia salę jurmalskiego amfiteatru „Dzintari”, by jeszcze raz popatrzyć na Ałłę Pugaczową czy Igora Krutoja. I jeszcze raz poczuć się jak w czasach ZSRS. Ale nie o ideologię tu chodzi raczej, co o wspomnienie młodości.

„Pas” Paulsa i suport Klementiewa

Wieloletnia krytyka festiwalu zrobiła swoje. W jednym z jego twórców Raimondsie Paulsie coś pękło. 4 stycznia 2013 r. udzielił wywiadu rosyjskojęzycznej radiostacji Baltkom. Wg Maestro festiwal w Jurmali „nie odpowiada już jego muzycznym gustom”, nie jest w stanie już nikogo niczym zaskoczyć, „każdego roku odbywa się jedno i to samo”. I dalej: „ja siebie tam więcej nie widzę – tam nie ma twórczego procesu”. I to co równie bolesne dla takiego nazwiska: „ja niczego nie uzyskuję z finansowego punktu widzenia. Z jakiegoś powodu wszyscy myślą, że dostaję za to tysiące. Kiedyś opowiem ile tam otrzymywałem” – stwierdził rozgoryczony Pauls. Dostało się także jurmalskiemu jury, gdzie „wszyscy głosują na swoich” – „to w ogóle wstyd, jak można było tę śpiewaczkę (Niloo z Rosji – przyp. red.) wyciągnąć z siódmego miejsca na pierwsze?”.

Pauls odniósł się tym samym do wyników zeszłorocznego konkursu, gdy niespodziewanie, dzięki decyzji jury, mało popularna wśród publiczności piosenkarka, zajęła pierwsze miejsce. Gorzkie słowa znalazł Pauls także dla swego wieloletniego partnera – współtwórcy festiwalu Igora Krutoja. Nowa Fala „faktycznie stała się jego rodzinną sprawą. Teraz on promuję swoją córkę, która prawie w ogóle nie umie śpiewać. To cały czas to samo towarzystwo, a konkurs młodych wykonawców doczepiony jest do koncertu starych estradowych gwiazd. Co osiąga się przy pomocy tych konkursów? Nic. Niech festiwal trwa, bogaci i tak tu będą zawsze przyjeżdżać. Tylko nie nazywajcie tego konkursem młodych wykonawców”.

Wsparcie dla decyzji Raimondsa Paulsa przyszło z nieoczekiwanej strony. O ile dotychczas festiwal krytykowali głównie przedstawiciele partii prawicowych, to obecnie zrozumienie dla decyzji kompozytora wyraził wiceprzewodniczący Sejmu z ramienia rosyjskiego Centrum Zgody Andriej Klementiew (ten sam, który niedawno wypowiadał się o filmie z udziałem Barbary Brylskiej). Jak stwierdził: „my tu na Łotwie z uwagą śledzimy rozwój konkursu i jesteśmy zmuszeni skonstatować, że w ostatnich latach nie cieszy nas on nowymi nazwiskami – z konkursu młodych wykonawców stał się koncertem gwiazd rosyjskiej estrady. Chciałoby się wierzyć, że sytuacja w tym aspekcie zmieni się na lepsze”. Tyle działacz partii Niła Uszakowa, przez lata broniącej jak lew festiwalu.

Co na to publiczność i władze uzdrowiska?

Internauci na wieść o tym, że konkursu – w związku z rezygnacją jednego z trzech jego filarów – może w ogóle nie być, zareagowali różnie. „Jurmala tylko zyska na tym, będzie spokojniej i ciszej bez tego zbiorowiska chamowatej popsy” – napisał jeden z użytkowników portalu mk.ru. Inny internauta dodał bardziej pragmatycznie: „jeśli chodzi o „chamowatą popsę” zgadzam się, tam nie ma ani normalnych piosenek, ani tym bardziej normalnych wykonawców. Ale z drugiej strony to „zbiorowisko” z pewnością przynosi Jurmali niemały zysk”. W kwestii zysku: na zapowiedź Paulsa z niepokojem zareagowały władze uzdrowiska. Burmistrz miasta Gatis Truksnis po raz kolejny stwierdził: „Jurmala bardzo sobie ceni ten konkurs. Jesteśmy zainteresowani tym, żeby w naszym mieście odbywało się jak najwięcej podobnych imprez, które popularyzują je za granicą. Nie mam podstaw, by myśleć, że w tym roku konkursu nie będzie i nie ma żadnych świadectw, które by potwierdzały taki rozwój wypadków. Miasto ze swojej strony będzie robić wszystko, by konkurs się odbył”. Trudno się dziwić włodarzom Jurmali – odwiedzający wakacyjne uzdrowisko zostawiają tu miliony łatów.

A złośliwi dodają – starzy wykonawcy już dawno zostawili swój talent w szatni. Na początku nowego roku Łotysze pytają, kto zwycięży. Maestro czy „chamowata popsa”? Podobno wiele zależy od wyników czerwcowych wyborów samorządowych. Rządząca krajem (a będąca w opozycji w radzie miejskiej Jurmali) „Vienotiba” już ostrzy sobie zęby, by zlikwidować show. Bardziej optymistyczni po cichu szepczą, że wybory jakoś to przejdą, kapryśny artysta się rozmyśli i wszystko będzie po staremu. Do następnego trzaśnięcia drzwiami?

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion (3)