Obracają tysiącami litów

Po każdym dniu targowym, do kieszeni sprzedawcy opon w Gariunai trafiają tysiące litów. Nie brakuje chętnych na zakup, wymianę, montaż nowych i demontaż starych opon, do każdego sprzedawcy ustawia się kolejka. Przy odrobinie szczęścia, przyjdzie czekać „tylko” godzinę. Nieraz jednak sprzedawca zaproponuje przyjechać następnego dnia.

Po zakupie opon, można zamówić ich montaż u tego samego sprzedawcy. W tym gorącym okresie nie ma sensu się targować – sprzedawca udzielając rabatu 10 litów na opony, na pewno zażyczy sobie odpowiednio więcej za ich montaż lub wyważanie.

„Jeszcze tydzień temu nie było dużych kolejek. Ludzie zmieniają opony tuż przed 1 listopada, kiedy to zmiany opon z letnich na zimowe wymaga ustawa. Nie zawsze ludzie czekają na ostatni moment, po prostu niewielu ma dodatkowe ma obręcze. To znaczy, ludzie na tych samych obręczach zakładają opony letnie, a w końcu sezonu zmieniają opony na zimowe” – tłumaczy Wladimir, sprzedawca opon w Gariunai.

Nikomu nie śpieszno do wystawiania dowodów sprzedaży

Ceny opon na rynku są nieco niższe, niż w sklepach, jednak na kupujących czyhają inne pułapki. Choć średnia kwota zakupów waha się od 400 do 1000 litów lub więcej, sprzedawcy nawet na wyraźną prośbę nie chcą wystawiać paragonów. Żadnej gwarancji, poza ustną, również nie dają.

Na pytanie o gwarancję najczęściej pada odpowiedź, że nowej oponie przecież nic nie może się stać. Najbardziej namolnych kupujących, którzy mimo wszystko domagają się jakiegoś dowodu sprzedaży, handlarze odsyłają do innych sprzedawców. Nie boją się stracić klienta, bo „Białorusini i tak kupią”. Nikt też nie dostaje gwarancji na używane opony.

W sprzedaży - wybrakowane towary

Nawet jeżeli kupujący nie przejmuje się fiskusem i nie ma nic przeciwko wspieraniu szarej strefy, powinien spytać o gwarancję lub dowód sprzedaży. Część opon pochodzi bowiem z odrzutów z Europy Zachodniej. Potwierdził to jeden ze sprzedawców w Gariunai:
„Nie jest tajemnicą, że część opon znanych firm pochodzi z wadliwych partii towaru. Nie znaczy to, że opony pękną lub nie wytrzymają 5-6 lat używania, jednak w zachodnich krajach towar ten nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Myli się ten, kto twierdzi, że tak jest tylko na rynku – niektórzy oficjalni sprzedawcy opon, nawet znane firmy, robią to samo. Tanio skupują wadliwy towar i z dużą marżą sprzedają u nas jako pełnowartościowy” – tłumaczy.

Wystarczy kilkakrotnie przyjść na rynek w sezonie i sprawdzić, jakie opony są w sprzedaży.
„Jednego dnia wszyscy będą sprzedawać opony jednej firmy, za tydzień - innej. Trafiają się opony zarówno od bardzo znanych producentów, jak i mniej znanych” – dodaje.

Białorusini nie są wybredni

Wśród kupujących na rynku w Gariunai szczególnie dużo jest Białorusinów. Ci przyjeżdżają tutaj bardziej z przyzwyczajenia, spodziewając się w jednym miejscu znaleźć szeroki wybór opon.
„Jakkolwiek na to nie spojrzeć, jest tu duży wybór i taniej niż u nas. Porównując z innymi miejscami w Wilnie, owszem, w sklepie lepiej – dadzą paragon, na granicy można otrzymać zwrot podatku, ale mimo wszystko wszyscy znają to miejsce” – opowiada Białorusin Andrej.

Poza tym, zdaniem rozmówcy, na rynku przyjezdni mają pierwszeństwo. Dlatego warto czasami zapłacić nieco więcej, ale nie czekać kilku dni.
„W firmowym sklepie mogą kazać przyjechać innego dnia lub powiedzą, że nie mają takich opon. Tutaj jak jeden nie ma, to ma kto inny. Poza tym, nawet jeżeli trzeba zaczekać, to tylko aż zmienią opony innemu Białorusinowi. Płacić też jest wygodnie, tutaj można zapłacić dowolną walutą – dolarami, euro” - zapewnia kupujący.