Analiza oparta jest na badaniach i planach wydobycia wszystkich liczących się firm związanych z branżą olejarską.

Autor, wbrew dotychczasowym poglądom większości, uważa że możliwości dostaw ropy wzrosną (już wzrastają!) na całym świecie. Podaż przewyższy światowy popyt na ropę a świat zmierza do nadprodukcji i gwałtownego spadku cen “czarnego złota”.

Ceny ropy jeszcze długo będą zależały, nie od wielkości jej podziemnych zasobów, a od technicznych możliwości jej wydobycia.  Przykładowo, łupkowa rewolucja w USA pozwoliła im zrobić milowy krok w kierunku całkowitej niezależności energetycznej.

Postęp technologiczny jest wyraźny i z każdym rokiem coraz więcej ropy, której zasoby na ziemi szacowane są na 9 trylionów baryłek, będzie możliwe do pozyskania. To zjawisko, według włoskiego eksperta, spowoduje spadek jej ceny  do poziomu $70 za baryłkę!

Plany wszystkich przedsiębiorstw sektora upstream przewidują opanowanie wydobycia na nowych terenach roponośnych i jego wzrost o 49 milionów baryłek dziennie w 2020 roku, przy aktualnym wydobyciu 93 mln b.d. Nawet uwzględniając projekty objęte ryzykiem nieosiągnięcia spodziewanych efektów na nowych terenach roponośnych lub odstąpieniem od ich realizacji,  wydobycie i tak zwiększy się o 29 mln b.d. w 2020 r.  Przy uwzględnieniu zaprzestania wydobycia na terenach wyeksploatowanych i zakonserwowanych,  wydobycie w 2020 r. w dalszym ciągu zwiększy się o 17,6 mln b.d.

W ten sposób, w wariancie pesymistycznym, prognoza przewiduje niespotykany od 30 lat wzrost wydobycia w 2020 r. do poziomu 110, 6 mln baryłek dziennie! Idą tłuste lata dla zaopatrzenia w ropę.

W dalszej części analizy, Leonardo Maugeri rozważa jak wzrost wydobycia wpłynie na ceny ropy. Według niego spadek cen jest nieuchronny. Koszty krańcowe są aktualnie prawie o 25% niższe od ceny $100/baryłkę. Maugeri ocenia, że ceną do przyjęcia dla wszystkich będzie $70/baryłkę i taka cena równowagi najprawdopodobniej ustali się na rynku dla zapewnienia rentowności i rozwoju przemysłu naftowego na świecie. W najbliższych latach poziom cen może się jeszcze wahać, lecz od 2015 roku po ustaleniu nowego poziomu popytu i podaży nastąpi ich stabilizacja. Wzrost cen będzie możliwy tylko jeśli światowa gospodarka wyjdzie z kryzysu i nastąpi szybki wzrost gospodarczy dający impuls silnemu wzrostowi zapotrzebowania na ropę.

Według przewidywań Maugeriego, wydobycie do 2020 r. zmniejszą tylko Wielka Brytania, Norwegia, Meksyk i Iran. Pozostałe liczące się kraje zwiększą swoje moce wydobywcze.  USA wyprzedzą Rosję (która spadnie na 3 miejsce) i znajdą się na drugim miejscu w rankingu największych producentów na świecie, za Arabią Saudyjską. Największy przyrost wydobycia nastąpi w Iraku, który posiada nietknięte jeszcze tereny roponośne. USA zanotują wzrost produkcji o 3,5 mln b.d., Kanada i Brazylia – po 2,5 mln b.d., natomiast Rosja zaledwie  o 400 tys. b.d.
stnieje nawet ryzyko spadku ceny ropy naftowej do poziomu $50/b. Może to nastąpić w przypadku długotrwałej recesji gospodarki światowej, a zwłaszcza wtedy, gdyby poważna recesja ogarnęła Chiny. Tak niski poziom cen ropy nie powinien utrzymać się jednak dłużej niż 2 lata, po czym powróci do stabilnych  $70/b.

Wzrost wydobycia nastąpi głównie dzięki nowym technologiom związanym z dokonanymi gigantycznymi inwestycjami rzędu 1,5 tryliona dolarów w skali światowej w przeciągu 10 lat.  Umożliwią one pozyskiwanie surowca z pokładów łupkowych w USA, piasków Kanady, zasolonych warstw gruntu w Brazylii, a także wydobycie superciężkiej ropy w Wenezueli.
Amerykańska technologia wydobycia ropy z łupków może zapewnić dostęp do gigantycznych jej pokładów na całym świecie. Nawet jeśli pozyskiwanie surowca z tego źródła w USA zostanie administracyjnie ograniczone to ogólny poziom produkcji tego kraju i tak osiągnie zawrotne 13 milionów b.d. Stanowić to będzie 65% jego bieżących potrzeb. W konsekwencji nastąpi spadek importu z krajów Zatoki Perskiej.

Maugeri przyznaje, że jego przewidywania mogą być obarczone znacznym marginesem błędu. Gdy jednak uwzględni się ciągle jeszcze niewykorzystane możliwości drzemiące w Arktyce i na Morzu Rossa będącym we władaniu Nowej Zelandii, gdzie prawdopodobnie znajdują się jedne z największych zasobów ropy świata, należy wnioskować, że jeszcze długo w XXI wieku nie będzie można mówić o ograniczonych zasobach “czarnego złota”.

W dodatku, raczej nie należy się spodziewać gwałtownego wzrostu cen ropy w dającej się przewidzieć przyszłości. Jej cena ma kapitalny wpływ na możliwości dywersyfikacji rosyjskiej gospodarki, która ciągle ma nastąpić. Zamierzenia modernizacyjne i związane z tym plany, o których mówił Miedwiediew, takie jak innowacyjne centra: cywilne i wojskowe „Skołkowo” są już przez prezydenta Putina konsekwentnie przemilczane. Realizacja kosmicznych planów „ROSKOSMOS”-u na razie pozostaje w obszarze wypowiedzi Putina, jednak nie wiadomo na jak długo.

Jak twierdzą specjaliści, nie tylko w The Guardian, gospodarka Rosji trzyma się wyłącznie dzięki wpływom z eksportu ropy. Na jej nieszczęście, cena $117/baryłkę, która pozwalała zbilansować budżet już jest o wiele niższa i raczej nie przestanie zmniejszać się w najbliższym czasie. Skutkiem tego, Rosji grożą wielorakie perturbacje gospodarcze. Mimo znacznego funduszu zapasowego,  już wkrótce pieniądze z budżetu Federacji Rosyjskiej coraz trudniej będą mogły „ulatywać” w kosmos.
Należy być świadomym faktu, iż potęga Rosji i jej wewnętrzna stabilność jest wprost proporcjonalna do cen ropy naftowej, które jeszcze długo będą wpływać na wszystko co się dzieje w tym kraju.

Tymczasem wydaje się, iż kolejna rewolucja naftowa właśnie się zaczęła.