Na wstępie prof. Nikžentaitis podkreślił, że „kultura pamięci jest to wykorzystanie przeszłości do wytłumaczenia teraźniejszości i kształtowania przyszłości. Ze swojej strony Wołkanowski historię porównał z obrazkiem z tysiąca puzlli. Zanim ich nie ułożymy, będziemy widzieć tylko obrazek na pudełku.

Wszyscy zgodzili się, że Wilno należy i do Polaków, i do Litwinów, i Żydów, i Białorusinów, jednak Wołkanowski zaproponował dodać do tej listy Rosjan, które powstało podczas zaborów i okresu sowieckiego.

„Niestety, każda narodowość, np.: podczas wycieczek idzie tylko po swoich śladach. Praktycznie wszyscy przewodnicy opuszczają wielokulturowość miasta i pokazują tylko to, co jest związane z tym czy innym narodem. Kiedy pokazuję Wilno, prowadzę jakąś uliczką, nigdy nie omijam znaków innych narodów, robię swoisty koktajl narodowościowy” - powiedział Wołkanowski.

Moderator dyskusji Michał Rudnicki zapytał, "czy jest możliwe wypracowanie jednolitego spojrzenia na spuściznę Wilna".

„Różnorodność robi Wilno ciekawym miastem. Gdyby miała miejsce jedna narracja, to Wilno stałoby się miastem nudnym - jak Elektrenai. Ciekawe, ale podczas badania opinii społecznej, Litwini na pytanie czego brakuje w Wilnie, w większości odpowiedzieli, że brakuje znaków polskiej i żydowskiej historii” - odparł profesor.

Wołaknowski zwrócił uwagę, że dzisiejszy dialog został ograniczony do polsko – litewskich relacji. Żydzi biorą w nim udział do pewnego momentu. Mimo wspólnych inicjatyw w pewnym momencie następuję przymknięcie drzwi.

Historyk stosunki polsko – litewskie porównał do małżeństwa.

„Unia polsko - litewska to małżeństwo po rozwodzie. które obecnie przechodzi długi proces o podział majątku. Nie potrafimy się tym majątkiem podzielić i ustalić, które części są wspólne” - porównywał Wołkanowski.

Nikžentaitis dodał, cytując badania niemieckich naukowców, że Polacy i Litwini podzielili dziedzictwo, ale nic nie pozostawili Białorusinom.

Kolejnym przykładem Wołkanowskiego była drużyna piłkarska „Barcelona”, w której grają zawodnicy z różnych krajów, różnych narodowości i fanom to nie przeszkadza uznawać klub za Dumę Katalonii.

„Dopóki Wilno nie zacznie szczycić się ze swej wielokulturowości, dopóty będzie to klub z ligi podwórkowej” - porównał historyk.

„W Wilnie ludzie mieszkali w gettach. Litwini spotykali Polaków, Rosjan, Żydów, ale ignorowali się wzajemnie. Po to, żeby wszyscy poznali naszą wielokulturową przeszłość, trzeba, aby ludzie wyszli ze swoich gett, które i dzisiaj istnieją. Kiedy zobaczą, że mieszkają tu nie tylko Polacy, nie tylko Litwini, ale są też inni, może inaczej będą patrzyli na wielokulturowość tego miasta” – powiedział profesor.

Kolejnym problemem jest ilość i jakość tablic informacyjnych.

„W Wilnie ma miejsce nadinterpretacja litewskich osobistości. Jeśli któryś z nich siedem razy przeprowadzał się, to będzie siedem tablic. Być może jest to intencja przybliżenia Litwinom mniej znanych postaci. Moim zdaniem tablica o osobie jest dyskusyjna. Sądzę, że więcej pożytku przyniosłaby tablica informacyjna o samym budynku” - stwierdził Wołkanowski.

Na zakończenie dyskusji padła propozycja założenia muzeum kultury polskiej w Wilnie, która w międzyczasie przekształciła w ideę muzeum Wilna.

„Polskie dziedzictwo Wilna nie jest niczyje, ono należy do nas wszystkich. Kwestia polega na tym, by każda ze stron dyskusji zrozumiała, że ono jest nasze” – podsumował Wołkanowski.

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
pl.delfi.lt
Comment Show discussion